Lublin znajduje się w Polsce. Mimo to szpitalna filia Miejskiej Biblioteki Publicznej demonstrowała "opozycyjną wersję" języka polskiego. Dowodem jest fotografia w tym oto demotywatorze:
Dzieje się to w roku jubileuszu lokacji Lublina.
Widzimy więc, że "własne wersje języków" w Lublinie ma nie tylko część biletomatów ("swój angielski"), ale także biblioteczna filia.
Czy ktokolwiek sprawdzał, jakie rzeczywiście wykształcenie mają ludzie odpowiedzialni za - skandaliczny w przypadku polskiej biblioteki - błąd językowy "posiadamy ... 22 tytułów" (powinno być: "posiadamy ... 22 tytuły")?
W różnych ogłoszeniach o naborze kadr jest dużo eleganckich sformułowań - np.: "kompetencje", "otwartość", "wykształcenie", "zaangażowanie", "umiejętności". Niech ktoś wreszcie sprawdzi, czy kandydaci do pracy oraz już pracujący (nie tylko w tej Bibliotece) ludzie rzeczywiście skończyli polską szkołę podstawową, czy też ktoś im to wmówił.